Kończył się sierpień 1939 roku. Zabrano mnie z letniska do Łodzi i chyba nazajutrz odbyła się w domu narada rodzinna. Irka, moja o rok starsza siostra stryjeczna, i ja, wówczas prawie jedenastoletnia, grałyśmy w monopol na dywanie w gabinecie mego ojca. A w stołowym nasi rodzice i warszawski wujek Aronczyk radzili. Ustalili, że ponieważ będzie wojna, kobiety
z dziećmi, czyli nasze mamy z nami, mają wyjechać natychmiast na Kresy Wschodnie i tam bezpiecznie przeczekać. Uznali widocznie, że wojna tak daleko nie dojdzie i potrwa krótko. Nigdy nie zrozumiałam, dlaczego wobec tego mama zabrała futra i srebro stołowe.
(fragment)
Tamara Kołakowska - lekarka, żona Leszka Kołakowskiego - wspomina lata dzieciństwa
i młodości. Dzieciństwo spędzone w domu rodzinnym w Łodzi, pełne miłości i wspólnych zabaw z kuzynostwem, przerywa wojna. Zaczyna się tułaczka. Najpierw wyjazd do Sarn, później Penzy, Fergany, pierwszy rok studiów medycznych na uniwersytecie w Taszkiencie. Po wojnie kontynuuje je na Uniwersytecie Łódzkim. Po powrocie do Łodzi okazuje się, że cała rodzina, która została w kraju, zginęła. W 1948 roku poznaje kolegę - Leszka Kołakowskiego.