„Wisław Męcina — wiceprezes Krajowej Federacji Futbolowej (KFF) — wyglądał jak skrzyżowanie eksponatu z muzeum socrealizmu w Kozłówce z sarmackim portretem trumiennym”; MP4 „leciał na łeb, na szyję tam, gdzie katechizm JPII oznakowuje obszary wewnętrznego nieuporządkowania”. I tak do końca.
Cóż to za książka i czego tu nie ma… Jest nawet klub piłkarski Starzik Pszów, w którego bliskim mojemu sercu pierwowzorze byłem lewoskrzydłowym trampkarzem. Fajerwerki, brawura, wzruszenie. Kalokagatia.
Mariusz Solecki marnuje się jako pisarz, nawet tworząc rzeczy tak świetne jak MP4. Powinien zostać naturalnym następcą Bońka i Sousy, Szpakowskiego i Borka. I jako taki stać się nowym Wierzyńskim. A i rekolekcjonistą.
ks. prof. Jerzy Szymik
Książka Mariusza Soleckiego emanuje tęsknotą za wielkim futbolem. Za piękną piłką, emocjami, wygranymi meczami, z których można być dumnym. To też opowieść o zawodniku, który jest gwiazdą, lecz nie tylko na murawie, ale również w „normalnym” życiu. Jednak nie jest to zwykła opowieść o futbolu, gdyż autor przetyka ją wierszami (aczkolwiek sam paradoksalnie przyznaje, że „piłka nożna i poezja to nie jest dobrana para”), cytatami, historiozoficznymi refleksjami. Choć niejednokrotnie my, kibice, mamy wrażenie, że polska piłka „kiedyś była wielka, piękna i wspaniała”, to dzięki tej książce można mieć nadzieję, że już tak jest, a na pewno kiedyś znów tak będzie.
Sebastian Reńca, pisarz