Książka Patricka Sbalchiero o światowej sławy architekcie Antonim Gaudím nie jest kolejnym podręcznikiem architektury. Nie omawia stylów czy prądów epoki i tego, jak na ich tle prezentowała się twórczość Katalończyka. W zamian autor kreśli portret duchowy człowieka, który swoje życie - i swoją sztukę - ofiarował Bogu. Artysty, który odrzucał blichtr i uznanie współczesnych, wiódł proste życie, stronił od poklasku. Ponad czterdzieści lat poświęcił dziełu życia - bazylice Świętej Rodziny. Pytany o postępy pracy, bez wahania odpowiadał:
"To nie ja buduję Sagrada Família, to Sagrada Família buduje mnie".
W 1992 roku w Kościele katolickim rozpoczął się proces beatyfikacyjny Sługi Bożego Antoniego Gaudíego.
Syn przeszłości, tworzył teraźniejszość, by zapoczątkować przyszłość. Często nazywany artystą "nowoczesnym", Gaudí szybko wzbił się w przestworza historii kultury. Nie dał się zamknąć w określonym stylu czy metodzie, a pracę postrzegał jako misję duchową. Uczynienie z niego "oryginała" oznacza umniejszenie jego znaczenia i znaczenia jego spuścizny. "Boży architekt" z założenia nie był oryginalny. (…) Podobnie jak Fra Angelico pół tysiąca lat wcześniej, "malarz aniołów", wielki innowator w swojej dziedzinie, jeden z pierwszych, który zawarł w obrazach światło i głębię i którego ewangeliczny smak życia został doceniony przez Kościół, Gaudí wpisuje się w najbardziej nieprawdopodobny scenariusz historii Boga i ludzkości, nazwany przez tradycję świętością.
napisał Patrick Sbalchiero w książce Antoni Gaudí. Boży architekt.