Książka zaczyna się jak film Hitchcocka - od trzęsienia ziemi. Rodzinnego trzęsienia ziemi. (…) A potem, jakby powiedział mistrz suspensu, napięcie rośnie… Rozładowywane skutecznie częstymi wybuchami śmiechu - aż po finałową, komediową wręcz scenę, gdy niewinny dialog młodych ludzi wścibska kobieta kwituje zgryźliwie: "Wstydu za grosz!".
Tymczasem to właśnie wstyd leży u podłoża wielu decyzji zarówno młodych, jak i dojrzałych bohaterów książki, a Julianka pisze nawet Księgę wstydu. (…)
Pierwsze zapatrzenia i pierwsza miłość. I pięknie literacko "oswojony" problem depresji, której także często się wstydzimy. A wstyd, często nawet nieuświadamiany, potrafi doprowadzić do dramatu, ale też… uchronić nas przed zrobieniem głupstwa.
Dorota Koman