Seryjny morderca w Breslau! Czy Mock zdoła go wyprzedzić?
Wrocław, zima 1927. Miastem wstrząsają wieści o kolejnych zmasakrowanych zwłokach. Morderca zabija w wymyślny sposób. Jakie przesłanie płynie z zamurowania ofiary w warsztacie szewskim? Czy kartki z kalendarza zostawiane na miejscu zbrodni są podpowiedzią czy mylnym tropem?
To wyzwanie, jakiemu śledczy nie stawiali dotąd czoła. Eberhard Mock musi jak najszybciej rozwikłać tę zagadkę. Myśli jednak zaprząta mu co innego. Małżeństwo z piękną Sophie wisi na włosku, bratanek popada w długi, a Kurta Smolorza, asystenta radcy, nękają dawne demony. Gdy okazuje się, że perwersyjni towarzysze jego młodziutkiej żony mogą mieć coś wspólnego ze zbrodniami, Mock musi działać.
Marek Krajewski
Autor bestsellerowych powieści kryminalnych i szpiegowskich. Ojciec polskiego kryminału retro. Laureat polskich i niemieckich prestiżowych nagród literackich i kulturalnych, m.in. Nagrody Wielkiego Kalibru, Paszportu "Polityki" czy Kulturpreis Schlesien des Landes Niedersachsen. Honorowy Obywatel Wrocławia. Filolog klasyczny. Miłośnik filozofii.
Skrzydełko / książki
Bestsellerowa seria kryminalna z Eberhardem Mockiem
[okładki 3D: Śmierć w Breslau, Dżuma w Breslau, Widma w mieście Breslau, Festung Breslau]
Skrzydełko / fragment
- Znaleźliśmy rewers z Biblioteki Miejskiej. - Ehlers podsunął Mockowi pod nos kawałek zadrukowanego papieru. - Dziesiątego września Gelfrert oddał książkę pod tytułem Antiquitates Silesiacae. W bibliotece wydano mu kwit potwierdzający zwrot tej książki.
- Czyli dziesiątego września jeszcze żył. Wziąwszy pod uwagę ustalenia doktora Lasariusa, nasz muzyk między dziesiątym a trzydziestym września został zamurowany w szewskim warsztacie na podwórzu kamienicy Pod Gryfami.
- Ktoś go tam zwabił albo przytaskał nieprzytomnego. - Smolorz otworzył okno, aby wpuścić trochę świeżego powietrza.
- Potem go zakneblował i przywiązał do haków na przeciwległej ścianie komory, by się nie rzucał i nie rozwalił świeżego zamurowania - dodał Mock. - Jedno mnie ciekawi: czy nasz Sinobrody nie bał się, że następnego dnia do warsztatu wprowadzi się nowy najemca i odkryje dopiero co murowaną ścianę albo, co gorsza, usłyszy nieartykułowane dźwięki wydawane mimo knebla przez ofiarę?
Mężczyźni milczeli. Mock pomyślał o kolejnym kuflu piwa, rozsiadł się szeroko na fotelu pasażera i odwrócił do siedzących z tyłu policjantów. Nasunięty na tył głowy kapelusz dodał mu zawadiackiego wyglądu.
(fragment książki)

