W kryminale pt. "Dom grozy" Hubert Garda otrzymuje od swego dawnego przełożonego, pułkownika Zawistowskiego, list z zaproszeniem do podmiejskiej posiadłości i prośbą o pomoc. Jest początek stycznia. Krótkie, mokre i wietrzne dni, długie a ponure wieczory. Podmiejski dom pułkownika stoi na uboczu, ale - również dzięki zaproszonym gościom - tętni życiem. Do czasu... Już następnego ranka zostaje znalezione ciało Zawistowskiego. Nie ulega wątpliwości, że mordercą jest ktoś z mieszkańców. Kto i dlaczego zabił pułkownika? Czego zmarły nie zdążył powiedzieć Gardzie? Przed kim ostrzec? Każdy może być podejrzany, ale i każdy musi być ostrożny, bo nieostatnie to słowo mordercy. Można odnieść wrażenie, "że palec Anioła Grozy wskazywał tu ludziom drogi, by mogło się dopełnić ich przeznaczenie"...